Data: 15.11.2018
Autor: Katarzyna Grzymska

Omdlenie Sławomira Lipnickiego

8.11.18 w CS Galeria EL miał miejsce wernisaż wystawy Sławomira Lipnickiego zatytułowany „Omdlenie”. Inspiracją artysty była Leni Riefensthal, a poniekąd: jej film z Olimpiady z 1936 roku.

Reżyserka zastosowała przy realizacji tego filmu odkrywcze, jak na tamte czasy, środki techniczne. „Po raz pierwszy wymyśliła i zastosowała wózek na kamerę, który mknął wzdłuż bieżni za sprinterami. To na jej zlecenie technicy zbudowali kamerę do zdjęć podwodnych, ona też wpadła na pomysł, aby skok o tyczce pokazywać z dołu wykopanego pod poprzeczką, a wysiłek sportowców pokazywała na dużych zbliżeniach, dzięki supernowoczesnym teleobiektywom”[1]. Jej uwaga skupiała się na ludzkim ciele, jego heroicznej pracy fizycznej, nie interesowały jej wyniki rywalizacji. Ten film stał się inspiracją do powstania wystawy Sławomira Lipnickiego „Olimpiada- Lustro- Narcyz” w 2004 roku. Natomiast wystawa, którą można oglądać w CS Galeria EL opiera się na epizodzie, który wydarzył się w 12 września 1939 roku we wsi Końskich. Reżyserka zgłosiła się na ochotniczkę, jako korespondentka wojenna i pojechała za armią do podbijanej Polski.

W pełnym umundurowaniu, filmowała pogrzeb kilku niemieckich żołnierzy, którzy zginęli w trakcie bitwy o wieś. Była świadkiem znęcania się i wyżywania niemieckich żołnierzy na Żydach kopiących groby, za rzekome bezczeszczenie ciał hitlerowców. W pewnym momencie miała zacząć krzyczeć na kopiących, by byli posłuszni Niemcom. Atmosfera była tak napięta, że hitlerowcy skierowali na nią całą złość, grożąc rozstrzelaniem. W pewnym momencie jeden z żołnierzy strzelił do Żyda, pozostali zaczęli uciekać. Niemcy zaczęli strzelać do ludzi, na oczach reżyserki zginęło około 30 ludzi. Riefensthal histeryzowała, płakała, a w pewnym momencie zemdlała. To właśnie ten moment omdlenia reżyserki jest punktem wyjścia do rozważań malarskich Sławomira Lipnickiego.

Jak mówi sam artysta o tym momencie: ” Na „planie filmowym” staje się ona świadkiem masakry na cywilach w miejscowości Końskie w Polsce. Przez moment jej ciało nie reaguje na żadne bodźce zewnętrzne, będąc „przejętą” – pozostaje tam, gdzie czas nie/świadomości staje się spoiwem tożsamości.” Artysta pyta o moment, kiedy człowiek z biernego obserwatora staje się mimowolnym zbrodniarzem. Czy patrzenie na wyrządzaną innym krzywdę, nie reagowanie, jest uczestnictwem? Czy podążanie za cudzymi rozkazami, bez zadawania pytań, bycie „zwykłym pionkiem w grze”, czyni ludzi współodpowiedzialnymi? Z miejsca nasuwa się pojęcie banalizacji zła, którego autorką jest Hannah Arendt. Uważa ona, że zło można czynić bezmyślnie, np. ślepo podążając za czymś lub za kimś. „Lipnicki swoją artystyczną trialektyką robi coś więcej, niż budzenie świadomości, że wszyscyśmy do niego zdolni. W sposób właściwy sztuce, czyli ingerując w sferę emocjonalną, intelektualną, duchową i fizyczną widza, otwiera go na nieskończony repertuar możliwości (mogę zrobić to i to, a także to, tamto i jeszcze tamto, itd.) i aktywizuje dziesiątki form inscenizacji jego własnej niezgody. Z pożytkiem dla przestrzeni publicznej uprawia tak politykę i pedagogikę, przede wszystkim jednak – negocjującą pomiędzy nimi i obie je zapośredniczającą – głęboko poruszającą i społecznie ważną sztukę przerwania”[2].

Wystawę można oglądać do końca roku.

 

 

Katarzyna Grzymska

 




Dodaj komentarz