Data: 17.11.2014
Autor: Beata Branicka

Jacek Adamas – TACZKI POLSKIE / Hommage à Jerzy Bereś (z cyklu "Kompresjonizm")

Akcja-wystawa jednego nielicznych w Polsce artystów krytycznych, który bezpośrednio odwołuje się do etosu Solidarności i tradycji niepodległościowej. Adamas nawiąże do słynnego cyklu Jerzego Beresia Taczki polskie, którym artysta nadawał symboliczną, profetyczną wymowę, zapowiadając przemiany ustrojowe i upadek PRL-u. Adamas podejmuje ten wątek w kontekście III RP, której ideologię czy styl życia określa mianem kompresjonizmu.


Jacek Adamas urodził się 1 sierpnia 1955 roku w Warszawie. W 1988 podjął studia na Wydziale Rzeźby ASP w Warszawie, które ukończył w 1993 roku jako jeden z członków tzw. Kowalni. Praca i studia nie były jedynym zajęciem Adamasa, który w latach 80. działał w antykomunistycznym podziemiu. Ten opozycyjny ethos, nieco przytłumiony po 1989 roku, był i będzie trwałą cechą jego twórczości. W tym czasie dał się poznać jako twórca dużych symbolicznych rzeźb z drewna lub blachy, wykorzystujących naturalne materiały – wodę, powietrze czy nawet odchody. Jego dzieła oscylowały pomiędzy metafizyczną kontemplacją a krytyczno-ironiczną postawą sprzeciwu wobec powrotu niesamodzielności myślenia po rzekomym odzyskaniu niepodległości w postkomunistycznym społeczeństwie, czego przykładem może być Maszyna do utylizacji papieru – kontynuacja obecnej w PRL-u symbolicznej agresji artystów – jak Jerzy Bereś – wobec prasy jako mowy władzy. Na początku lat 90. miał już kilka indywidualnych wystaw w warszawskich instytucjach: w 1991 w Muzeum ASP, w 1992 w Galerii Dziekanka, w 1993 miały miejsce wystawy Rzeźba w CSW - Zamek Ujazdowski i w Galerii Przyjaciół A. R., a w latach następnych kolejny raz w Galerii Przyjaciół A.R. (1994) oraz w BWA w Zielonej Górze (1995). Jego kariera rzeźbiarza nabierała rozpędu, o czym świadczą zaproszenia do udziału w wystawach zbiorowych nie tylko w instytucjach stołecznych: Pokaz osobny 3 (Muzeum ASP, 1990), w 1991 roku w porządkującej scenę artystyczną wystawie Grzegorza Kowalskiego Magowie i mistycy (CSW - Zamek Ujazdowski (1991). Wymieńmy też z tego roku Działania z gazetą (d. Zakłady Norblina) oraz Dialogi dzieł i postaw (CRP w Orońsku). W 1992 roku był debiut zagraniczny – Die Andere Seite. Junge Polnische Künstler (Ludwig Forum für Internationale Kunst, Aachen) oraz potwierdzenie zainteresowania twórczością jeszcze studenta ze strony wymienionych wyżej instytucji: Rozdroża rzeźby (CSW - Zamek Ujazdowski) oraz Miejsca nie miejsca – ważna wystawa Marka Goździewskiego w CRP w Orońsku, w której pojawiła się postmodernistyczna strategia displacement. W tymże roku Jacek Markiewicz – kolega z Kowalni – zaprosił go do prowadzonej przez siebie w Płocku prywatnej Galerii a. r. t. na wystawę Pracownia Jerzego Stajudy. Oprócz wystaw typowo rzeźbiarskich – jak na przykład prezentowane w 1993 roku ekspozycje Drewno we współczesnej rzeźbie polskiej (CRP w Orońsku), Drewno (Galeria Antoniego Rząsy, Zakopane) czy Rozdroża rzeźby (CSW - Zamek Ujazdowski) lub w roku następnym Okolice rzeźby (CRP w Orońsku, 1994) – Adamas zaprezentował się w kontekście bardziej uniwersalnym, który proponowała wystawa Idee poza ideologią. Nowe pokolenie w sztuce polskiej (CSW - Zamek Ujazdowski). W tym wczesnym okresie był zatem artystą dobrze zintegrowanym ze środowiskiem warszawskim, o czym świadczy też retrospektywna Galeria Przyjaciół Akademii Ruchu. Lata 1992-1996 (Muzeum im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, oddział Muzeum Narodowego w Warszawie). Działo się to w przełomowym 1996 roku, gdy wraz z żoną Katarzyną i dziećmi porzucili stolicę, by osiąść we wsi Worławki na Warmii. Wówczas związki uległy rozluźnieniu i Adamas – jeśli dobrze pamiętam – jakby znikł ze sceny artystycznej. Cicha wiejska okolica i stary, przedwojenny dom dały wytchnienie. Uciekli oni od zgiełku korumpującej metropolii, co pozwaliło skupić myśli autorowi Gnomów (prezentowanych od 1992 roku) i wypracować wyjątkową proobywatelską strategię uczestnictwa w sztuce, w czym sekunduje mu nieodłączna żona Katarzyna i niekiedy dzieci, z którymi podróżuje busem po kraju. Adamas musi utrzymać sześcioosobową rodzinę – w regionie, gdzie panuje bodaj najwyższe bezrobocie i trudno o stolarskie zlecenia. Niekiedy udaje się mu pogodzić stolarski fach z czystą sztuką, jak podczas współpracy z Althamerem przy instalacji szczególnego mebla na plaży w Sopocie w 2008 roku z okazji jubileuszu powstania filmu Dwaj ludzie z szafą (1958) Romana Polańskiego.

Chociaż Adamas współpracował z artystami Kowalni, a ich drogi krzyżowały się, jak podczas wystawy Wybory.pl (CSW - Zamek Ujazdowski, 2005), to jednak od dawna prezentuje on wraz ze swą żoną Katarzyną odmienną postawę obywatelską niż zasadniczo liberalno-lewicowa opcja Pawła Althamera, Artura Żmijewskiego czy Katarzyny Górnej. Jego konserwatywna, niepodległościowa wrażliwość nie wyklucza kontaktów ze środowiskami lewicowymi, jak z Fundacją Galerii Foksal czy „Krytyką Polityczną”. W 2008 roku wziął udział w wystawie Pamięć kamienic na ul. Próżnej w Warszawie. Coraz mniej jednak w jego działaniach wątków, które artystyczna lewica mogłaby ideologicznie zagospodarować i wystawić na przykład w Galerii Kronika w Bytomiu. Adamas po 10 IV 2010 roku zradykalizował swój obywatelski sprzeciw, uprawiając wobec obecnej władzy symboliczną agresję, której platformą stała się dlań zwłaszcza wystawa THYMÓS. Sztuka gniewu 1900 – 2011 (CSW Znaki Czasu w Toruniu, 2011/2012), przygotowana przez piszącego te słowa, który był też w maju 2012 roku kuratorem jego indywidualnego pokazu w Ograniczenie ograniczenia w Galerii Miejsce Dla Sztuki wrocławskiej ASP. Oto, co wówczas napisałem o zasadniczych motywach jego twórczości:
"Po śmierci i szybkim pogrzebie śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu zabitych Osób, wielu naiwnym obserwatorom wydało się, że w Polsce nareszcie zapanuje święty spokój. Wszystko wróci do normalności i zapomnimy o groźbie sanacji, zapowiadanej przez zwolenników IV RP. Ale po szokującej tragedii i bulwersującym śledztwie, hipertrofia dowcipu w sztuce minionej dekady i banalizacja skarlałego gniewu w pop-kulturze i post-polityce w wielu przebudzonych wywołały wstręt i oburzenie. Gniew pilnie domaga się legitymizacji z powodu poczucia narodowej krzywdy, hańby i w sytuacji zagrożonej niepodległości." 
Do czego wyobraźnia przywiedzie jeszcze Jacka Adamasa, który z naturalnych elementów buduje dualizm natury i kultury. Ciekawe… – pytała Maryla Sitkowska w tekście Genealogia przyszłej rzeźby polskiej, zamieszczonym w katalogu wystawy Magowie i mistycy (CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, 1991). Do wyobraźni, którą artyści zawsze mają wybujałą, Adamas dodał poczucie obowiązku. Działania, jakie podjął w następnych dwudziestu latach, sprawiły, że nawet oficjalny portal www.culture.pl uznał go za jednego z najbardziej radykalnych polskich artystów-aktywistów (Karol Sienkiewicz). Jacek Adamas, w którego mieszkaniu na warszawskiej Pradze w latach 80. działała nielegalna drukarnia, dobrze pamięta epokę niesuwerenności, po dziś dzień rzucającą swój cień w postaci III RP. Gdy wystawił w przestrzeni publicznej rzeźby Pamięci Norberta Pietrzaka (2008) – drukarza podziemnego wydawnictwa Los, wydającego m. in. Tygodnik Wojenny, po dniu dzieło zniknęło. Notabene, Pietrzak w 1985 roku wypadł z 9 piętra klatki schodowej z bloku na ul. Anielewicza w Warszawie. Toteż po upadku samolotu TU154 M w Smoleńsku artysta natychmiast spontanicznie zareagował, przeczuwając nadejście nowej polityki niepamięci i kultury drugiego obiegu. Tego samego dnia – 10 IV 2010 roku w południe – wystawił kilkanaście stalowych czarnych tarcz strzelniczych w kształcie ludzkich figur – pojętych przezeń jako żałobnicy – pod gmachem Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Zawiadomił o tym arte-fakcie Dorotę Jarecką z Gazety Wyborczej i Artura Żmijewskiego, pracującego w tym momencie nagłej żałoby w Warszawie z kamerą (bez odzewu). Następnego dnia, podobno po interwencji pracowników i kuratorów u dyrekcji CSW, tarcze zostały ukryte w niegodnym miejscu tej instytucji. Oceniając posmoleńską politykę rządu, Adamas, przeprowadzający od lat rozmaite interwencje w obronie polskiej racji stanu, wykonał jednoznaczną w wymowie mobilną rzeźbę TU-SK 154 M (2010). Pokazywał to obwoźne kuriozum w różnych publicznych miejscach, jak choćby esplanada olsztyńskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej (do tego trzeba dodać manifestację z transparentem 15-metrowej długości, z białymi i czerwonymi strzelniczymi tarczami, który 9 IV 2011 roku został wpleciony w ogrodzenie warszawskiego Belwederu – jednej z siedzib Prezydenta RP.
W tej perspektywie drugiego Katynia i oskarżenia rządu Tuska o zdradę interesu narodowego, dawne tymotejskie dzieła i banki gniewu nabierają nowych znaczeń, zyskując na aktualności. O świcie wyleci z Warszawy do Brukseli złoty boeing 737 z ponad 160 pasażerami w złotych kombinezonach na pokładzie. Dziwni przybysze pod wodzą artysty Pawła Althamera wyruszą w miasto – jak donosiła w 3 VI 2009 roku olsztyńska „Gazeta Wyborcza”, cytując słowa twórcy złotych kul Jacka Adamasa, biorącego udział w tej wyprawie: To moja smutna refleksja na temat przemian, które poszły w kierunku zbyt merkantylnym – wyjaśnia. – Kule nawiązują do mitu o Midasie, który wszystko, czego dotknął, zamieniał w złoto, zaś wyryta na nich srebrna litera [tybetańskie „A”] – do starej buddyjskiej tradycji [ścieżki równowagi dla świata. Chcę tak [tym symbolem] zrównoważyć merkantylne podejście [tak charakterystyczne dla polskich przemian] wartością duchową – doprecyzował artysta po latach. Niewątpliwie, za takiego Midasa w sztuce polskiej może z powodzeniem uchodzić Althamer. Dlatego na nowo zaprojektował okładkę „Artforum”, zestawiając złoty Boeing Althamera ze szczątkami Tupolewa, prezentując światu wydolność państwa polskiego pod rządami Tuska. Podczas gdy jego koledzy z tzw. Kowalni (Adamas studiował w jednej pracowni m.in. z wspomnianymi Althamerem, Żmijewskim, a także z Katarzyną Górną i Katarzyną Kozyrą) i wielu przedstawicieli tzw. sztuki krytycznej pozostają pupilami obecnej władzy, sięgając po hojne dotacje, jak „Krytyka Polityczna”, i nazywani są ikonami polskiej kultury, Adamas lubi chadzać boso. Podejmuje niedochodowe patriotyczne akcje, gdy tymczasem przebrany w Nowym Wspaniałym Świecie (lokalu „Krytyki Politycznej” na Nowym Świecie w Warszawie i wsparciu medialnym „Gazety Wyborczej”) w więzienny pasiak Althamer z grupą innych huncwotów – jak ich określa – blokują Marsz Niepodległości w 2010 roku. Gdy salonowy lewicowiec i redaktor „Krytyki Politycznej” Artur Żmijewski na łamach niemieckiej prasy chwali berlińskich wojowników za to, że ci lewaccy terroryści pomogli nadwiślańskim kosmopolitom walczyć z polskimi faszystami podczas kolejnego Marszu Niepodległości, w 2011 roku, to w tym czasie Adamas składa doniesienie do prokuratury o nieuzasadnionym użyciu siły i przekroczeniu uprawnień przez policję podczas tej demonstracji. Bito wtedy za samo noszenie biało-czerwonej flagi, co uwiecznił przekaz zamieszczony na portalu niezależna.pl (sprawa utknęła w Prokuraturze olsztyńskiej). Bardzo różni się on od owej, tak bardzo cenionej Kowalni.
Adamas to obywatel-artysta, patriota i prawdziwy narodowy proletariusz, z konieczności stolarz, którego profesor Grzegorz Kowalski namówił, by został jego studentem i profesjonalnym rzeźbiarzem. Dlatego wraz ze swa żoną Katarzyną postanowił zawalczyć o szacunek dla swego dzieła, zniszczonego buldożerem w Jonkowie w 2007 roku przez miejscowego decydenta (byłego prokuratora Pana Giecko, którego żona jest aktualnym prokuratorem olsztyńskim – wskazuje poszkodowany artysta). Adamas tworzy sztukę z nerwów (by użyć tu terminu KwieKulik z lat 70.). W marcu 2008 r. – pisała 16 III 2010 roku regionalna „Gazeta Wyborcza”, a później w dużym artykule poświęconym artyście jej ogólnopolskie wydanie – Jacek Adamas skazany został przez Sąd Rejonowy w Olsztynie na grzywnę w wysokości 510 zł – z zamianą na areszt – za to, że bez zgody wójta rozwieszał plakaty o wulgarnej treści [chodziło o fragmenty dzieła Przemysława Kwieka – K. P.]. Ponieważ odmówił zapłacenia grzywny, w lutym 2010 r. miał zostać doprowadzony do aresztu, by odbyć dziesięciodniową karę. Warszawska Fundacja Galerii Foksal w ostatniej chwili zapłaciła za niego grzywnę [gdy w jego domu zjawiła się policja, aby odprowadzić go do aresztu]. Fundacja Galerii Foksal – jak wyznał artysta – nie miała już jednak interesu, by poprzeć projekt artysty, który miał w Ludwig Forum w Kolonii toczyć złote kule. Wolni więc od komercyjno-salonowego gorsetu Adamasowie – niepodległościowi zapaleńcy, społecznicy i obywatele – organizują od lat niekomercyjne akcje: m.in. galerię w szkołach średnich, gdzie zapraszają uznanych kuratorów na wykłady; wraz z mieszkańcami popegeerowskiej wsi Urbanowo zbudowali drogę krzyżową; a także protesty – m. in. przeciwko indolencji organów władzy i prokuratury. Efektem tej właśnie postawy stało się świadome – jak twierdzą – zniszczenie przez ich korporacyjnego kolegę, byłego prokuratora olsztyńskiego, Pana Giecko, wystawionych przez artystę religijnych symboli Tybetu i rzeźb nawiązujących do tematów biblijnych (jedna z nich, ta zniszczona buldożerem, była wystawiana w Muzeum Rzeźby w Królikarni – oddziale Muzeum Narodowego w Warszawie; inne rzeźby wykorzystywał w proteście pod ambasadą chińską i wystawiał w CSW w Warszawie, po czym zostały one zdeponowane na śmietniku urzędu gminy): Nie tylko prokuratura i sądy nie widzą podstaw do ukarania za ten barbarzyński i totalitarny akt odpowiedzialnego funkcjonariusza, który to uczynił, ale nie dostrzegły też w tym postępku niczego wartego uwagi. Milczeli ci, którzy z taką determinacją bronili wolności sztuki, gdy chodziło o genitalia na krzyżu. Bo religia groźna! Totalitaryzm nie! – tłumaczy poruszony Adamas. Przekazał on relacje filmowe do CSW w Warszawie, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, „Krytyce Politycznej”, do Galerii Studio – bez odzewu. Sprawę poważnie potraktował Rzecznik Praw Obywatelskich – śp. Janusz Kochanowski i jego następczyni (przed olimpiadą w Chinach wysłał Adamas do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w 2008 roku maszynkę do mielenia mięsa; zorganizował też bieg tyłem ze zniczem Krakowskim Przedmieściem pod Ambasadę ChRL w Warszawie). Ponadto, zainstalował na głównej ulicy Olsztyna 160-metrowy baner inspirowany wierszem Władysława Bełzy Katechizm młodego Polaka, umieszczając jedynie pytania Kto ty jesteś? Manifestację tę powtórzył w ogródku Jordanowskim na Warszawskiej Pradze. Innym razem, pod gmachem olsztyńskiej Prokuratury Okręgowej Adamasowie zaparkowali furgonetkę, na której dachu namalowali tekst: Stop bezprawiu prokuratorów. Następnie wypakowali z niej na prokuratorskie schody Wyrób czekoladopodobny – 20-krotnie powiększoną replikę wyrobów z lat 80. Dzieło to zostało zniszczone przez ochronę niemal natychmiast, mimo konstytucyjnego obywatelskiego prawa gwarantującego możliwość protestu. Adamasowie występowali też przeciwko nielegalnej żwirowni, a obecnie chcą pokrzyżować plany firm instalujących wiatraki, domagając się ochrony kulturowego krajobrazu Warmii i Mazur. Adamas jest prezesem Stowarzyszenia „Kochajmy Warmię”, tworzącego koalicję Bezpieczna Energia, zrzeszającą kilkadziesiąt stowarzyszeń z Warmii i Mazur. Celem ataku tej obywatelskiej parabazy i broniącej honoru Polski paidei, prezentowanej też 14 VI 2010 roku przed Sejmem RP – stał się ostatnio niezależny jakoby od rządu Prokurator Generalny. Seremet na ich banerze spogląda – niestety – na świat ciągle czworgiem oczu (jest to nawiązanie do filmu Skolimowskiego Ręce do góry, w którym reżyser rozliczał okres stalinowski).
Nie dziwmy się, że od kilku lat postawa Adamasa radykalizuje się. Tak też należy interpretować prezentowaną w Galerii EL akcję-wystawę. Taka sytuacja byłaby niemożliwa w Warszawie, gdzie odwołano wystawę Adamasa w Galerii XX1 ze względu na możliwe kontrowersje przed kolejną rocznicą smoleńskiej tragedii. A oto inny niechlubny przykład. Ostatnio, na prośbę artysty, złożyłem oświadczenie, że z zaskoczeniem i zaniepokojeniem przyjąłem Postanowienie Sądu Rejonowego w Olsztynie Wydział IX Karny (Sygn. akt IX W 3178/13 z dnia 30 V 2014) o zniszczeniu tablicy z napisem Komitet Wojewódzki PZPR w Olsztynie tow. Sekretarz Iwiński. Niezależnie od prawnej kwalifikacji wywieszenia owej tablicy, m. in. przez Jacka Adamasa we wiadomym miejscu i czasie, jako historyk sztuki uważam tę akcję za pozostającą na granicy życia i sztuki, a więc przynależną do dziedziny działań i artefaktów, które mogą być – na przykład na mocy nominatywnej definicji sztuki Donalda Judda – uznane za dzieło sztuki, a zatem nie powinno się tej tablicy niszczyć, lecz należy ją zabezpieczyć. Gdyby zaistniała potrzeba, mogę ten sąd szerzej uzasadnić. Obecnie pragnę tylko zaznaczyć, że jako ewentualny kurator przyszłej monograficznej wystawy Jacka Adamasa jestem żywotnie zainteresowany zachowaniem i pozyskaniem wspomnianej tablicy oraz wyeksponowaniem jej w publicznej galerii sztuki, co nie powinno być już – moim skromnym zdaniem – kwalifikowane jako przestępstwo, lecz jako przejaw tzw. sztuki krytycznej – nurtu uznanego i cenionego w Polsce od ćwierćwiecza. Wymieniona tablica może być bowiem uznana za artystyczny i krytyczny komentarz do sytuacji społeczno-politycznej, w jakiej znajduje się nasz kraj, a odniesiona do innych uznanych dzieł Adamasa jako wyraz jego poglądów ma z pewnością już wartość historyczną.

Adamas jest jednym z nielicznych w Polsce artystów krytycznych, który bezpośrednio odwołuje się do etosu Solidarności i tradycji niepodległościowej. Startując w obecnych wyborach samorządowych z listy PiS, przypomina on dawnych awangardzistów, którzy ręka w rękę z politykami – z anarcho-syndykalistami, faszystami czy z komunistami – chcieli zmieniać świat. Jako człowiek czynu spełnia on zatem definicję konserwatywnego awangardzisty, by użyć terminu Zbigniewa Warpechowskiego, który ideę tę propaguje od wielu lat. W jego ujęciu konserwatyzm nie blokuje wolności artystycznej, z czym zgodziłby się zapewne Jerzy Bereś, który propagował koncepcję etyki ponadnormatywnej, pozwalającej zawiesić normy etyczne podczas aktu twórczego. Dzieje się to zupełnie tak samo, gdy w wyższej konieczności obrony racji stanu zawiesza się wymogi moralności, by uratować substancję narodową, która je realizuje. Myślę, że postawa ta jest głęboko, niekiedy wstydliwie skrywana przez wielu artystów, a najwięksi nawet krzewiciele przewrotności – jak choćby Witkacy we wrześniu 1939 roku – w chwilach krytycznych dla kraju pozostawiają perwersję na boku i okazują się przyzwoitymi obywatelami, gotowymi na największe ofiary, których sensu wielu Polaków już dziś nie rozumie.
Kilka lat temu Adamas zaprojektował i wykonał ogromny Wózek (2011), jakiego zazwyczaj, w mniejszej skali, używamy podczas zakupów w wielkich hipermarketach. I chociaż obiekt mógłby zostać zakupiony jako reklama centrum handlowego, by wspierać Corporate Identity jakiejś globalnej sieci handlowej, to wiemy przecież, znając dobrze inne krytyczne prace i akcje Adamasa, że Wózek zrodził się z potrzeby dywersji wobec mentalności permisywnego konsumpcjonizmu jako współczesnej formy bałwochwalstwa. Wyrazem tej postawy i ideologii jest irreligijne, arymaniczne hasło: Gdzie dobrze, tam ojczyzna. Dlatego tak wielu Polaków emigruje i zaniedbuje dziś swe religijne i patriotyczne obowiązki, pogłębiając proces, który już Witkacy określił mianem zbydlęcenia i pyknicznienia. Perwersja konsumpcji sprawia, że świat hipermarketu jest pustynią pustyni czy robinsonadą bez podmiotu, rodziny i Narodu – jakby sado-masochistycznym uwięzieniem się człowieka w wózku-klatce. Może on zamienić się w zniewolenie znane nam już z historii.
Czyż nie jest to wcielenie w życie doktryny sztuki jako polityki Jacquesa Rancièra, którą swego czasu lansowała „Krytyka Polityczna”? Tak oto idee mają obosieczny charakter, a Żmijewski musi uznać prawomocność takiej reakcyjnej – poważnej, choć z premedytacją groteskowej parodii sztuki społecznie stosowanej przez Adamasa. Obecnie przebudzony – jak nazwał go ironicznie Althamer – nawiązuje do słynnego cyklu Jerzego Beresia Taczki polskie (1966), którym nieżyjący artysta nadawał symboliczną, profetyczną wymowę, zapowiadając przemiany ustrojowe i upadek PRL-u. Adamas podejmuje ten wątek w kontekście III RP, której ideologię czy styl życia określa – jakże trafnie – mianem kompresjonizmu.

Kazimierz Piotrowski




Dodaj komentarz